-
LEKCJE RELIGII CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
Jan Kalwin, o wierze:
Jakże wielu, słysząc o wierze, nie uznaje jej za nic ponad akceptację historii o zbawieniu; jakby tego było mało, prowadząc dyskusje na temat wiary, w sposób prosty przedstawiają osobę Boga jako jej cel, a niewybrednymi spekulacjami wiodą nieszczęsne dusze na manowce, zamiast prowadzić je właściwym szlakiem.
Wiara dotyczy wyłącznie Boga; musimy jednakże dodać, że wiąże się ona z przyjęciem Jezusa Chrystusa, który został posłany dla naszego zbawienia. Gdyby Chrystus nie pojawił się wśród nas, to Bóg Ojciec nie byłby nam objawiony i pozostawałby nadal „w światłości, do której przystępu nie masz” (1Tym. 6:16). Jednorodzony Boży Syn został wyposażony we wszystko, co posiada sam Ojciec, by Ten mógł się objawić w Chrystusie, a dostarczając nam tą drogą błogosławieństwa, ukazał prawdziwy obraz Swej chwały.
Należy z całą mocą i otwartością podkreślić, że wymysły uczonych na temat wiary nie tyle ją pogrzebały, co zupełnie wyrugowały z ludzkiej świadomości. Bo czy jest wiarą brak zrozumienia czegokolwiek i pokładanie swych przekonań wyłącznie w tym, czego naucza Kościół? Wiara nie polega na ignorowaniu, lecz na poznawaniu – poznawaniu nie tylko samego Boga, ale także Bożej woli. Nie dostępujemy zbawienia ani przez gotowość do uznania wszystkich rozporządzeń Kościoła za prawdziwe, ani pozostawiając instytucji Kościoła wywiadywanie się i orzekanie o woli Bożej, lecz poprzez osobiste poznanie w Bogu miłosiernego Ojca, a w Chrystusie pośrednika, który nas z Ojcem pojednał, obdarzył sprawiedliwością, uświęceniem oraz życiem wiecznym. Przez takie poznanie – powtarzam – a nie poprzez podporządkowanie naszego zrozumienia innym, mamy wstęp do Królestwa Niebieskiego. Gdy więc apostoł Paweł mówi: „Abowiemci sercem wierzą ku sprawiedliwości, a usty wyznanie czynią ku zbawieniu” (Rzym. 10:10), oświadcza tym samym, że bezrozumna wiara nie wystarcza, a konieczne jest poznawanie tych spraw i dociekanie ich.
Temat zbawienia wymaga od nas jasnego zrozumienia Bożej łaskawości, na której zasadza się nasza sprawiedliwość.Nietrudno dostrzec, jaką pułapkę stanowi ta fałszywa, bezrozumna wiara – każda sprawa, nawet najbardziej ohydne zwiedzenie, zostanie bez namysłu przyjęte przez ignorantów jako wyrocznia, jeśli tylko opatrzone zostanie imieniem Kościoła. Ta gnuśna bezmyślność, choć wiedzie ku przepaści i zatraceniu, usprawiedliwiana jest tym, że w kwestii religii nic nie jest pewnym, więc jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje się być wspólne wyznanie wiary i lojalność dla instytucji Kościoła. W ten sposób stwarza się pozór, jakoby prawdę można było odnaleźć w błędzie, światło w ciemności, a wiedzę w nieuctwie.
Doświadczenie życia codziennego uczy nas, że jak długo pozostajemy cielesnymi, tak długo nasze osiągnięcia będą mniejsze niż byśmy oczekiwali. Pochylając się w dzień powszedni nad Pismem Świętym, raz po raz natrafiamy na mniej jasne fragmenty, których zrozumienie przekracza nasze możliwości i które wydają świadectwo naszej niewiedzy. Jest ona wędzidłem, za pomocą którego Bóg nakłania nas do skromności, wyznaczając każdemu z osobna miarę wiary, by nawet nauczyciele – choćby najświatlejsi – mieli zawsze przed sobą wiele do poznania.
Poznać Jezusa Chrystusa znaczy przyjąć Go tak jak mówi o Nim ewangelia czyli jako tego który jest obrazem Ojca i jego darem dla nas. Bez ewangelii nie jesteśmy w stanie przyjść do Chrystusa który jest też określany jako cel i dokończenie naszej wiary. To ewangelia odsłania przed nami skarby łaski Bożej. Gdyby pozostała nadal niedostępną dla nas to i sama wiedza o osobie Chrystusa nie przyniosłaby nam wielkiego pożytku. Tak więc apostoł Paweł przedstawia wiarę jako nierozłączną część związaną z nauką chrześcijańską: „Aleście wy nie tak się Krystusa nauczyli. Jesliście go słuchali i przezeń jesteście nauczeni, jako jest prawda w Jezusie” (Efez. 4:20.21).
Jeśli więc wiara mija choćby w najmniejszym stopniu cel do którego winna dążyć to utraciwszy właściwą jej naturę przemienia się w łatwowierność, jest niestała i niezdecydowana, błąka się pośród mglistych rozmyślań. Tylko Słowo Boże jest podstawą wiary i jedynie w Słowie Bożym znajduje trwałe oparcie. Wiara niechybnie słabnie i upada gdy tylko utraci Słowo Boże. Zaniechaj Słowo Boże a wkrótce nie odnajdziesz wiary, nie przetrwa i pozostanie z niej nic.
Wiarę otóż rozumiemy jako wypełnianie woli Bożej w człowieku w czym upewnia nas Jego Słowo. Przekonanie do prawdy Bożej jest tego fundamentem. Jak długo w myślach twych gości wątpliwość co do pewności Słowa Bożego tak długo autorytet Bożej woli będzie dla ciebie niewielkiej wagi a w zasadzie to nie będzie go w cale. Nie wystarczy bowiem zakładać, że Bóg istnieje, że brzydzi się kłamstwem i obcy jest mu fałsz, lecz trzeba mieć także mocne przekonanie w sercu co do tego, że każde słowo, którego On jest autorem oznacza prawdę nie do ruszenia, świętą.